Stałam przed drzwiami od domu, patrząc i czekając aż białe Audi odjedzie z mojego podjazdu, a gdy w końcu samochód wycofał i wjechał na drogę, odwróciłam się w stronę moich jasno brązowych drzwi z lakierowanego drewna, szukając w torebce która była jedną z tych bez dna, dlatego, że będę musiała otworzyć drzwi od domu, bo tata nie wrócił jeszcze z pracy. Gdy już miałam zacząć krzyczeć, że kolejny raz nie mogę znaleźć w tej przeklętej torbie nagle moje palce chwyciły pęk metalowych kluczy na których jest zawieszony różowy kudłaty breloczek w kształcie serca – mój tata nigdy nie umiał robić mi prezentów, nie dziwie się od prawie 11 lat żyje tylko z jedną kobietą pod dachem, czyli ze mną, pamiętam iż po tym prezencie sam uznał to za klapę, dlatego przelewa mi na konto pieniądze. Pomimo wszystko ten prezent uważam za uroczy i ważny dla mnie ,bo pokazuje mi, że mój jedyny nie zmienny mężczyzna w życiu, stara się dla mnie bym była szczęśliwa. Zawsze jak patrzę na tą maskotkę, wyobrażam sobie...
- Gdzie my idziemy? Nie powinnyśmy iść na lekcje? Krzyczałam do Amber gdy ciągnęła mnie gdzieś, ale ona widocznie nie miała zamiaru mi odpowiedzieć tylko, szła cały czas przed siebie gorączkowo szukając czegoś po klasach. Gdy miałam już znów krzyczeć, żebyśmy na chwile przystały, dlatego, że szłyśmy bardzo szybkim tempem, a ja miałam szpilki na nogach – Amber w końcu otworzyła drzwi do jednej z klas, jak myślę Sali od plastyki i zamknęła za nami drzwi, patrząc przez małe okienko od drzwi czy ktoś za nami nie szedł. - Tu powinno być dobrze – powiedziała siadając na biurku nauczyciela, uspokajającą się i biorąc głęboki oddech. Usiadłam na ławce naprzeciwko niej. Widocznie nie tylko dla mnie ta mała przebieżka była męcząca. Postanowiłam, że dam jej chwilę oddechu i przy okazji sama też zaczerpnę powietrza po ostatniej sytuacji, dając jej możliwość powiedzenia tego po co tutaj przyszłyśmy. Oczekując aż coś powie patrzyłam na nią jak zamyka oczy i przeciera rękoma twarz. Wydała z s...